No wlasnie moja pracownia juz nie wyglada jak przedtem. Teraz jest taka z prawdziwego zdarzenia i uwielbiam w niej przebywac. Na mojej scianie juz nie ma malowanych poduszek. Pojawily sie tildowe anioly, ktorych z kazdym dniem przybywa. Przybywa tez pieknych tkanin, na ktore mam tyle pomyslow i ciagle jakos brak mi czasu na to wszystko.
W tym tygodniu powstaly dwie kobitki ze skrzydlami. Nie licze oczywiscie przygotowywania manekinow-fantomow (czy jak to nazwac)
Szylam jeszcze wiele innych rzeczy ktorych nie da sie zaprezentowac bo po prostu sa dopiero zaczatkiem czegos. Ale za to juz teraz tylko siedziec skladac, zszywac, dopasowywac, kompletowac, sama przyjemnosc....
Pierwszy Aniol - od razu go pokochalam, bede nieskromna, ale jest slodki po prostu.
Drugi Aniol - nie wiem dlaczego na zdjeciu nie wyszedl tak fajnie jak w rzeczywistosci hmmm.... (Zaznaczam ze wciaz nie mam normalnego-porzadnego aparatu... ciagle robie zdjecia BlackBerry) Przyjdzie czas, ze wszystkie "moje uskrzydlone kobitki" doczekaja sie porzadnej sesji zdjeciowej z prawdziwa stylizacja.
ŚLicznie tam u Ciebie, a te anioły, ach! Alez Ci się musi przy nich twórczo pracowac :)
ReplyDeletePozdrawiam!
Śliczna pracownia - ja tam nie mam takiego swojego miejsca w domku niestety:( A aniołki są cudowne. Jestem oczarowana. Buziaki
ReplyDeletePS: Z czego robisz tildom włoski bo są cudne??
wloski moim Aniolom robie ze sztucznych wlosow, znalazlam sklep gdzie caly kucyk mozna kupic za pol funta hahaha dla mnie bomba...
ReplyDeleteNie mogę się na nie napatrzeć ;)
ReplyDeletePozdrawiam
Cudownie mieć swój kąt do tworzenia tego, co się kocha!
ReplyDeleteBardzo przyjemnie jest u Ciebie,a aniołki są świetne,szkoda,że nie umiem szyć:(pozdrawiam
ReplyDelete